Małgorzata Musierowicz "Ciotka Zgryzotka"

avatar

Ostatnia z napisanych dotychczas części Jeżycjady.
W planie jest jeszcze "Chucherko", zapowiadane na 28 grudnia 2024. Dziwi mnie bardzo, po świętach? Bez sensu. Przecież robiąc premierę 20 grudnia nakręciłaby sobie piękną sprzedaż na święta. Autorka na swoim blogu przyznała, że książka powstała i miała wyjść wcześniej, ale jako że robi ona odniesienia do rzeczywistości, a znienacka nastąpiły dziwne czasy Covidu, nijak się opisane przez nią wydarzenia nie miały do czasu izolacji społecznych - więc musiała odłożyć premierę i zapewne sporo pozmieniać. Tak więc na "Chucherko" czekamy, a tymczasem przeczytałam sobie "Ciotkę Zgryzotkę", jak zwykle ostatnimi czasy mocno się wzruszając.

W tej części bowiem na świat przychodzi córka Ignasia i Agi, pary zakochanych z "Feblika", i aż lukrowo słodko jest opisany ten cud narodzin, a wiadomo, jak to na mnie teraz wpływa. Z kolei Józinek i Dorotka biorą ślub. A Ciotką Zgryzotką niby jest Ida, ale tak naprawdę to raczej chodzi tu o Norę Górską, która jest główną bohaterką tej książki i przeżywa pierwsze perypetie... jeszcze nie do końca miłosne, ale my już dobrze wiemy, jak to wszystko się potoczy.

Moim zdaniem - mniej udana część, niż poprzednie dwie, ale też całkiem fajna, miła i ciepła. Akcja w głównej mierze opuściła Poznań i przeniosła się na wieś, co również ma swój urok. Czytałam ją znacznie dłużej niż poprzednie, może dlatego, że miałam po drodze parę nocy o dziwo całkiem nieźle przespanych i dni z Bomblem, a może jest też inny drobny powód - o nim w raporcie o przeczytanych książkach :)



0
0
0.000
0 comments