Dlaczego nikt nie chce Wolnościowców

Jestem powolniakiem i dopiero teraz mnie oświeciło, dlaczego "Wolnościowcy" po wyjściu z Konfy nie znaleźli sobie nikogo, kto by ich chciał przygarnąć na listy. A przydaliby się, chociażby Platformie - jako taki listek figowy przykrywający skręt tej partii na skrajną lewicę ekonomiczną (reszki ich elektoratu "neoliberalnego" się burzą i przenoszą głosy na Konfę).

Otóż tą przyczyną jest kolega Sośnierz, który jako jedyny odszedł ze szczerych, ideowych powodów (słowa JKM o "prawie państw do prowadzenia polityki za pomocą wojny"). Gdyby to byli tylko Dziambor i Kulesza + Grabarczyk (który się wycofał z tego rokoszu bardzo szybko), to by im jakiś spadochron umoszczono, czy to w Platformie antyObywatelskiej czy innej Hołowni. Ale przecież Sośnierz jest weredykiem, tzn. mówi to, co myśli (abstrahując od posiadania lub nieposiadania racji) - a to w polityce "systemowej" jest totalnie nieakceptowalne. Ma do tego własne przemyślenia i poglądy - to również wada w bandzie czworga (tam można być nawet i libertarianinem, byle nie dojść do tego w toku własnego rozumowania, a przyjąć takie poglądy z określonych powodów sytuacyjnych). No i przecież ani czcigodny poseł Pupka, ani Donald - król Europy, a zwłaszcza Szymon Płaczliwy od świńskiego nieba nie chcieliby tłumaczyć redaktorom, jak zapatrują się na koncepcję zwierząt jako maszyn z mięsa 😉