Po prostu Wyspowy.

avatar
(Edited)

Chłodek nastał. Dość gwałtownie, ale do tego pomału zaczynam się przyzwyczajać. W ciągu tygodnia temperatura z 15 stopni skacze do 30, albo spada do zera - w zależności od sezonu.

W Krakowie ostatnio rozgościł się smog, rano krótki rzut oka za okno, a potem staram się zapomnieć czym oddycham. Przydałby się porządny przeciąg.

W sobotę trafił się długi spacer po Podgórzu w miłym towarzystwie, które poznałam na wyprawach górskich z @klub-wloczykijow. Pierwszy raz wystąpiłam w roli przewodnika i podobało mi się. Mogłam swobodnie nawijać o tym, co mnie naprawdę fascynuje w moim mieście. Okazało się, że przez ostatnie dwa lata wchłonęłam całkiem sporo wiedzy ot tak, spacerując i coś tam podczytując przy okazji.

Przyznam, że przy takiej aurze trochę mi się nie chce chodzić na miasto bez zewnętrznej motywacji. I materiału zdjęciowego jest mniej, bo ręce marzną. Dobrze się składa, bo mam troszkę zaległości z wcześniejszych wypadów.

W październiku pojechałam na weekend w Beskid Wyspowy ze wspomnianym wyżej klubem. Pogoda była bajkowa, dzięki czemu w surowy sezon późnojesienny wchodzę spełniona.

Sobotnia trasa, którą dziś chcę się podzielić, została już pięknie opisana tutaj, przez @klub-wloczykijow. Nie czuję więc przymusu edukowania się po fakcie i pisania elaboratów. Czasem trzeba sobie pozwolić na bycie owcą. Iść za kimś i tylko podziwiać.

Na trasę wycieczki zerknęłam przed wyjazdem, ale było to bezmyślne zerknięcie. Zobaczyłam Babią Górę i się ucieszyłam, łał, zaliczę Babią, ale ekstra. I poszłam spać. Nie zarejestrowałam, że to nie ten kierunek i troszkę inna wysokość. Nie ta Babia ;)

Poranek był pochmurny, przez moment nawet kropiło. Czuło się chłodek, lecz słońce przebijało tu i ówdzie. Na początku za plecami mieliśmy cudny widok na Jezioro Rożnowskie, ale światło prosto w obiektyw utrudniało robienie zdjęć.

P1210103.jpg

P1210106.jpg

P1210122.jpg

Trasa bardzo różnorodna - trochę przez wioski, trochę szosą, odkryte przestrzenie i zaciszne ścieżki przez las. Duuużo wizualnych rozpraszaczy po drodze, które spowalniały marsz. Podobało mi się, że z jednej strony miałam czas by nacieszyć się otoczeniem i robić zdjęcia, a z drugiej ktoś jednak pilnował tempa.

P1210136.jpg

P1210145.jpg

P1210179.jpg

P1210183.jpg

P1210168.jpg

P1210188.jpg

Szybko się przejaśniło. Rozgrzani marszem i słońcem pozbywaliśmy się kolejnych warstw. Było tak ciepło, że chwilami szłam w krótkim rękawku. Cieszyłam się, że jednak uda mi się doświadczyć złotej jesieni w najlepszym wydaniu. Zeszły sezon był pod tym względem cudowny - wrzesień, październik i listopad były bardzo ciepłe i słoneczne. W tym roku pogoda aż tak nie rozpieszczała, ja też o wiele mniej podróżowałam.

P1210204.jpg

P1210197.jpg

P1210200.jpg

P1210203.jpg

P1210199.jpg

P1210190.jpg

P1210211.jpg

Widoczność była bardzo dobra, tylko horyzont przez cały dzień pozostał spowity delikatną mgiełką. W oddali próbowały się przebić Tatry.

1667148550828.jpg

P1210263.jpg

P1210256.jpg

Zawsze kiedy patrzę na mieszany las jesienny mam wrażenie, że przemawia do nas szyfrem. Barwne plamki tworzą kod, który może kiedyś odczytamy.

P1210251.jpg

P1210249.jpg

P1210271.jpg

P1210233.jpg

P1210241.jpg

Wyjątkowo piękna trasa. Oczywiście myślę tak prawie zawsze będąc w górach :) Cudownie jest mieć cztery pory roku, nawet jeśli nie wszystkie kocha się po równo.

P1210319.jpg

P1210323.jpg

P1210310.jpg

P1210275.jpg

P1210294.jpg

Zagadka - jesień to, czy wiosna?

P1210300.jpg

W pięknych okolicznościach przyrody dotarliśmy do wieży widokowej pod Jaworzem. Jaworz był najwyższym szczytem w łańcuchu, który przeszliśmy tamtego dnia.

1667148550636.jpg

Na wieżę nie weszłam, bo już w połowie pierwszej drabinki zmiękły mi nogi. Na szczęście i z niższego poziomu były cudne widoki. Zostaliśmy tu na dłużej.

P1210386.jpg

P1210367.jpg

P1210388.jpg

Wszędzie szyfry. Patrzyłam długo, ale nie rozgryzłam.

P1210343.jpg

P1210351.jpg

1667148550609.jpg

1667148550623.jpg

Potem było więcej drogi przez las.

P1210412.jpg

P1210410.jpg

P1210423.jpg

P1210421.jpg

P1210486.jpg

W końcówce trochę poczułam nogi, szczególnie przy schodzeniu.

P1210469.jpg

P1210465.jpg

P1210474.jpg

P1210506.jpg

W Limanowej zjedliśmy to i owo. Lubię jeść po wysiłku, bo można sobie pozwolić na więcej :)
Na nocleg dotarliśmy w dwóch grupach ze względu na logistykę transportową. Mnie przypadł w udziale wieczorny, klimatyczny spacer w towarzystwie koleżanki. Dom położony był poza centrum miasta, więc towarzyszyły nam tylko coraz rzadsze latarnie, rozświetlony krzyż na Miejskiej Górze i księżyc.

O takich dniach mówi się - spełniony.



0
0
0.000
9 comments
avatar

piękne jesienne zdjęcia, miło popatrzeć gdy za oknem prawie kolorów nie ma

0
0
0.000
avatar

Absolutely gorgeous shots. Such a beautiful and serene region. Those cabins look so picturesque. It reminds me of the Beskydy Mountains in my country so I guess this might be the Polish side of the mountains right? ;)

Anyway, my pleasure to feature this great post in my next upvote giveaway. Keep up the good work! Greetings from Prague :)

@tipu curate

0
0
0.000
avatar

Thank you!

I guess this might be the Polish side of the mountains right?

Yes, it's Beskid Wyspowy (en: Insular or Islands Beskids), part of Beskids Mountains.

0
0
0.000
avatar

jak to, co jest zaszyfrowane kodem?
przecież to widać gołym okiem.
uwaga, odczytuję przekaz drzew:

"pls, send help!"

noo, i tak od lat.
sytuacja za krakowskim oknem trochę ten sekret zdradza.
uważny czytelnik odczyta.
chyba nie jestem dziś zbyt optymistyczna.
tęsknie i tak.
💚

0
0
0.000
avatar

Taaak, może tak być. Choć ja się bardziej skłaniam ku:

My was nie potrzebujemy, wy nas - owszem.

Coś mi podpowiada, że natura nie da się do końca zepsuć. Prędzej to ona zepsuje człowieka, jak ten się w końcu nie ogarnie. Tak jak Enty zrobiły temu czarodzieju białemu.

0
0
0.000