"Bajki robotów"

avatar
(Edited)

„Dawno temu, wśród czarnego bezdroża, na biegunie galaktycznym, w samotnej wyspie gwiezdnej, był układ poszóstny; pięć jego słońc krążyło samotnie, ostatnie zaś miało planetę ze skał ogniowych, z niebem jaspisowym, a na planecie rosło w potęgę państwo Argensów, czyli Srebrzystych.”  



Czyż nie tak na pierwszy rzut oka mogłaby się rozpoczynać kolejna odsłona gwiezdnych wojen? Niestety, a może niekoniecznie, bo to historia napisana przez naszego futurologa ponad półwieku temu. Swoisty żart Stanisława Lema skrywający życiowe prawdy. „Bajki robotów” opowiadania wydane w 1964 roku to baśnie i klechdy w niecodziennym wydaniu. Zabawa Lema fantastyczną prozą, którą przenosi na bajkowy grunt. To futurystyczny naukowy zawrót głowy połączony z baśniowym światem pozbawionym, jednakże czarów i magii, a opierającym się jedynie na zasadach przewidywania i prawdopodobieństwa osiągnięć jakie dostarczy nam w przyszłości nauka i technika. Dziś wiemy, że Lem przewidział dużo i nie jest to dla nas żadnym zaskoczeniem, że był wizjonerem. Dlaczego Lem stworzył te baśniowe stwory? Czy tylko dla zabawy czytelnika? Może dla odarcia ludzkości z majestatu i wskazania tkwiącego w nim zła. A może to satyra polityczna? Doskonale zdajemy sobie sprawę z tego w jakim czasie autorowi „Astronautów” przyszło tworzyć i z czym musiał się zmagać, a wspomniani właśnie „Astronauci” ukazują poprawność polityczną jaką musiał zachować chcąc, aby jego dzieła były wydawane. Idąc tą drogą możemy się pokusić o stwierdzenie, że ta lemowska kombinatoryka fantastyki i bajek zawierała spore aluzje do ówczesnego systemu, a że był to sprytny sposób na ukazanie naszej rzeczywistości bez ingerencji w tekst cenzury, świadczy o tym, że w 1982 roku ówcześni edukatorzy młodzieży uczynili ją szkolną lekturą.   

„Bajki robotów” to nie tylko zabawa czy polityczna hucpa. Ten zbiór opowiadań to literackie zjawisko, które miało wielorakie znaczenie. Między innymi Lem chciał podkreślić złożoność problemu oraz ukazać zagrożenie jakie niesie za sobą gatunek ludzki. Dzisiaj niebezpieczeństwo upatrujemy w sztucznej inteligencji. W bajkach Lema to człowiek jest złem: „Były to istoty, co z oceanu słonego wyszły i budowały maszyny, żelaznymi aniołami dla drwiny zwane, dzierżyły je, bowiem w okrutnej niewoli. Lecz sił do buntu nie mając przeciw potomstwu oceanów, istoty metalowe uciekły, porwawszy próżniopławy ogromne; pierzchły na nich z domu niewoli w najodleglejsze archipelagi gwiezdne." W bajkach czytelnik staje po stronie zmyślnych robotycznych stworów, a człowiek to przerażający „bladawiec” zbudowany z wody, powodujący realne zagrożenie dla „metalowych istot”.   



Każda bajka Lema to fantastyczny świat i odrębna opowieść, każda niesie ze sobą odpowiedni przekaz. Mechanicznym postaciom autor nadał ludzkie cechy, a pod postaciami tych zmyślnych tworów odzierał nas z naszych słabości i wad. Roboty walczą ze złem, tyranią i głupotą. Ich świat niczym nie różni się od naszego, Lem przeniósł go tylko w futurystyczną przyszłość, a fantastyczne baśniowe światy oddalone są od nas o lata świetlne, ale problemy pozostawił ponadczasowe i na wskroś ludzkie.   

Tak samo ciekawe i istotne jak problematyka bajek jest to jak Lem nam je opowiedział. Sam tytuł, choć niewymyślony przez Lema, mówi w czym rzecz, ale dalej jest tylko ciekawiej. Już pierwsze opowiadanie „Trzej elektrycerze” mówi nam w jaki sposób pisarz chce nam nakreślić przygody robotów. Niecodzienna zabawa autora słowem, połączenie kosmicznej fabuły z baśniową konwencją daje mu szerokie pole do działania, tworzenia innowacji językowych. Poznajemy słowotwórstwo na najwyższym poziomie, które równocześnie zapewnia nam podczas lektury lekki uśmiech w kącikach ust. Lem doskonale łączy archaiczny baśniowy język z technologią XX wieku. Literatura fantastyczna zmuszona jest tworzyć przedziwne twory językowe, ale Lem w tym bajkowo – futurystycznym pomyśle poszedł o krok do przodu. Tworzy łącząc stare słowa z nowymi, przez co powstają elektrycerze, wielki podblaszy koronny, czy elektrosmok. To wszystko sprawia, że Lem uzyskuje nie tylko właściwy literacki efekt, ale jego słowotwórstwo rządzi tekstem i popycha fabułę do przodu, dodatkowo kosmiczne pomieszanie fantastycznej rzeczywistości z archaicznym światem znanym ludzkości z opowieści i baśni dodaje utworom humoru. Czymże byłyby „Bajki robotów” bez Klapaucjusza i Trurla, Erga Samowzbudnika, czy Automateusza? To te neologistyczne stwory budują akcję i żartobliwie ją okraszają.  



Czy warto czytać Lema? To fantastyka dla wymagających, inna, dziś nadwyrężona zębem czasu, choć jak najbardziej aktualna. Książki Lema niejednego z nas rozczarowały, innych oczarowały, jednakże pomimo upływu lat dzierży on na naszym poletku w tej dziedzinie niezmiennie palmę pierwszeństwa, a jego bajki nadal uczą i bawią. Pomimo dziecinnego tytułu i obarczeniu szóstoklasistów brzemieniem szkolnej lektury, „Bajki robotów” to uniwersalna proza dla każdego i w swym wymiarze ponadczasowa. Zastanawiające w tym wszystkim jest to czy dzisiaj jeszcze ktoś z dorosłych czyta dzieciom bajki? Może warto połączyć przyjemne z pożytecznym i zacząć od „Bajek robotów” Stanisława Lema.  

Zdjęcia pochodzą z:
https://pixabay.com/pl/illustrations/robot-planety-ksi%C4%99%C5%BCyc-przestrze%C5%84-2256814/
https://pixabay.com/pl/photos/mars-przestrze%C5%84-planety-fantasy-4029618/
https://pixabay.com/pl/illustrations/robot-antena-technologia-maszyny-4585094/



0
0
0.000
3 comments